Menu

Żołnierze Wyklęci

Zapomniani Bohaterowie

Powojenne poszukiwania

Poszukiwania zaginionych rozpoczęły się tuż po obławie. Początkowo rodziny szły ich tropem, od miejsca zatrzymania do obozów filtracyjnych. Potem ślad się urywał. Jako pierwsza o swoich ludzi upomniała się gmina Giby, która poniosła szczególnie wielkie straty. Według sporządzonej wówczas listy, do ZSRS w ciągu roku wywieziono 109 mieszkańców gminy, w tym ponad 90 ofiar obławy (reszta była zatrzymana wcześniej). Już w listopadzie 1945 r. Rada Gminy wysłała w tej sprawie delegację do Warszawy, która jednak nic nie wskórała i nie wiadomo, czy w ogóle została przyjęta – jak zamierzano – przez przewodniczącego Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta. Następnie Rada Gminy zwróciła się do Powiatowej Rady Narodowej, a ta – do Wojewódzkiej. Efektem tych starań było zarządzenie sporządzenia spisów zaginionych w poszczególnych powiatach. W 1946 r. władze Gib wystąpiły z zapytaniem do premiera. W konsekwencji Prezydium Rady Ministrów skierowało zapytanie o los zaginionych do Ambasady Polskiej w Moskwie. Wówczas odżywały nadzieje, bo zaczęły wracać z ZSRS osoby internowane w 1944 r.

W latach następnych nadzieje słabły, a w miarę umacniania się stalinizmu tragedia ta stawała się tematem zakazanym: oficjalnie udawano, że zapomniano, retuszowano życiorysy rodzin, aby nie przysparzać sobie kłopotów. Tylko najbardziej zdesperowani i odważni – a może naiwni – starali się poznać prawdę. Jadwiga Pietrołaj, matka zaginionego Tadeusza, po pismach kierowanych do różnych urzędów, napisała w 1952 r. w sprawie syna do prezydenta Bieruta. Przy późniejszych "odwilżach" powracała sprawa ofiar obławy. Po 1956 r. usiłowali wyjaśnić los zaginionych miejscowi posłowie Jan Kłoczko i Antoni Palczak, wysłano listy do "Fali 56", Władysława Gomułki i – jak dawniej – do PCK.