Menu

Żołnierze Wyklęci

Zapomniani Bohaterowie

Zgrupowanie NSZ Henryka Flamego „Bartka” (1945–1947)

Jedynie na  południu województwa śląskiego w rejonie Bielska i Cieszyna na Podbeskidziu, gdzie istniały większe kompleksy lasów, mogli swobodnie operować „leśni ludzie”. Największe powojenne zgrupowanie partyzanckie na tym terenie dowodzone było przez Henryka Flamego „Bartka” i liczyło w pierwszej połowie 1946 r. prawdopodobnie ponad 200 partyzantów. Ich działalność skutecznie zahamowała rozwój PPR i przysporzyła olbrzymich problemów tworzącej się „władzy ludowej”.

 

Skromne początki

Henryk Flame „Bartek” (1918–1947)był podoficerem wojsk lotniczych. Pod-czas kampanii wrześniowej służył w II Dywizjonie Lotniczym. Internowany na Węgrzech zbiegł i powrócił w ro-dzinne strony do Czechowic. Od 1944 r.związał się z ruchem narodowym, pozyskany do NSZ przez szefa Wydziału IKomendy Okręgu Krakowskiego NSZ,Franciszka Wąsa „Warmińskiego”. Dowodził wtedy niewielkim kilkuosobowym oddziałem partyzanckim. W momencie przejścia frontu, w styczniu 1945r., razem ze swymi podwładnymi aktyw-nie zaangażował się w walkę z okupan-tem, ostrzeliwując wycofujących sięNiemców. Partyzanci zostali nawet okrążeni przez jednostkę Armii Czerwonej i po wyjaśnieniu, kim są, i odebraniu broni, puszczono ich wolno. WkroczeniSowietów i początki „władzy ludowej”dla „Bartka” oznaczało nową okupację i kolejny etap walki.

 

Komuna u władzy i co dalej?

Na przełomie 1944 i 1945 r. na Podbeskidzie przybyli dwaj oficerowie Krakowskiego Okręgu NSZ: Franciszek Wąs „Warmiński” oraz Jerzy Wojciechowski „Om”. Stali się oni organizatorami powojennej konspiracji NSZ na tym terenie. Oddział „Bartka” podporządkował się przybyszom z Krakowa, a Henryk Flame składał raporty Jerzemu Wojciechowskiemu. Ten ostatni miał dużywpływ na historię tego oddziału. Był oficerem Akcji Specjalnej NSZ z czasów okupacji niemieckiej na Kielecczyźnie i postanowił podkomendnych „Bartka”przekształcić w tzw. drużynę Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS). Miał to być niewielki oddział, doskonale uzbrojony i wyszkolony, który zająłby się zdobywaniem gotówki i broni na potrzeby NSZoraz likwidowaniem najbardziej gorli-wych zwolenników „nowej władzy”, a także zdrajców z własnych szeregów. Był to wyraz taktyki przyjętej przez NSZ powojnie, polegającej na tworzeniu sieci kadrowej i minimalizacji aktywności oddziałów leśnych na rzecz takich właśnie wyspecjalizowanych drużyn PAS. Po krótkiej służbie „Bartka” i jego podkomendnych w MO w Dziedzicach zagrożeni aresztowaniem już w kwietniu 1945 r.postanowili powrócić do podziemnej działalności zbrojnej. Od samego początku byli przy Henryku Flamem jego najbliżsi współpracownicy, np. Jan Przewoźnik „Ryś”, Rudolf Niesytko „Ignac” czy też Józef Kołodziej „Wichura”. Odmaja 1945 r., gdy uformował się sztab VII Śląskiego Okręgu NSZ w Katowicach ze Stanisławem Salskim na czele, cała konspiracja podbeskidzka NSZ, w tym oddział „Bartka”, została mu podporządkowana.

 

Kluczowe decyzje.

Jesień 1945 r.Jesień 1945 r. miała dla oddziału „Bartka” duże znaczenie. Sztab VII Okręgu NSZ z niepokojem patrzył na szybki rozrost liczebny sił partyzanckichi chciał je zredukować, przerzucając część partyzantów w rejon Białostocczyzny. Na tym tle doszło do konfliktu z Jerzym Wojciechowskim „Omem” opiekującym się oddziałem, który zerwał łączność ze sztabem w Katowicach i w październiku 1945 r. wyjechał na Zachód, pragnąc przygotować drogę przerzutu partyzantów z okolic Bielska i Cieszyna do wojsk Andersa. Miało to kluczowe znaczenie w sytuacji, gdy UB rozbił sztab NSZ w Katowicach i trop wiodący na południe województwa śląskiego urwał się w związku z wyjazdem „Oma”. W ten sposób podbeskidzcy partyzanci uratowali się z fali aresztowań, jaka ogarnęła struktury NSZ na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. Prawie równocześnie Henryk Flame podzielił swój oddział na mniejsze drużyny, przypisując im rejony działania, sam zachowując ogólne zwierzchnictwo. Na ich czele stanęli: Antoni Biegun „Sztubak”, Zdzisław Kraus „Adrus”, Edward Michalik „Kanar”, Gustaw Matuszny „Orzeł Biały”, Romuald Czarnecki „Pikolo”, Leopold Siekliński „Poldek”, Ludwik Byrski „Żbik”, Józef Kołodziej „Wichura”, Stanisław Włoch „Lis” i Józef Rauer „Bajan”. Zima stała się okresem organizacji poszczególnych drużyn i rekrutacji nowych partyzantów. Lokalne komórki UB z Bielska i Cieszyna raportowały do WUBP Katowice, że poradziły sobie z partyzantką NSZ na swym terenie. Wiosna 1946 r. miała pokazać, jak bardzo się mylili.

 

Akcje i kontrakcje

Trudno wymienić wszystkie akcje bojowe Zgrupowania NSZ liczącego w sumie ponad 200 partyzantów. Już w maju 1945 r. rozbito placówkę UB i posterunek MO w Zabrzegu (wkrótce zresztąponownie rozbity). Oddział dowodzony przez „Bartka” zdobył jesienią 1945 r. posterunek MO w Górkach Małych, a grupa „Sztubaka”, bardzo aktywna na Żywiecczyźnie, posterunek MO w Milówce. Prowadzono też akcje likwidacyjne funkcjonariuszy UB i karano członków PPR, skutecznie hamując rozwój tej partii na Podbeskidziu. Pierwsza połowa1946 r. pokazała siłę partyzantów i bezradność miejscowych placówek UB, MO oraz KBW. Partyzanci rozbili m.in. posterunki MO w Górkach Małych, Za-brzegu, Komorowicach Krakowskich,Rudzicy, Strumieniu, Międzyrzeczu, Je-leśni, Chybiu, Pruchnej, Kończycach Wielskich. Ukoronowaniem tych działań było wydarzenie w Wiśle 3 maja 1946 r. Tego dnia ponad 100 kompletnie uzbrojonych i umundurowanych partyzantów pod dowództwem Henryka Flamego opanowało tę miejscowość i urządziło w niej defiladę. Był to dla „władzy ludowej” sygnał alarmowy, że sytuacja na południu województwa śląskiego była krytyczna.

 

„Lawina” śmierci

Wszelkie próby penetracji agenturalnej oddziałów NSZ prowadzone przezplacówki lokalne UB nie przynosiły większych efektów, poza aresztowaniem pojedynczych żołnierzy NSZ. W ramach operacji MBP pod kryptonimem „Pająki”, polegającej na stworzeniu prowokacyjnej, kierowanej przezagentów UB organizacji pod nazwą Śląskie Siły Zbrojne (ŚSZ), trafiono w połowie 1946 r. na ślad Franciszka Wąsa, którego pozyskano do współpracy z tą organizacją. To on wskazał Henrykowi Wendrowskiemu i Czesławowi Krupowiesowi, rzekomym oficerom ŚSZ, a w rzeczywistości funkcjonariuszom MBP, drogę do sztabu Zgrupowa-na NSZ na Podbeskidziu. Konsekwencją tego było spotkanie Wendrowskiego z „Bartkiem” na Baraniej Górze 7 sierpnia 1946 r., gdzie ten pierwszy wydał rozkaz przygotowania przerzutu części partyzantów z okolic Bielska i Cieszyna w rejon Jeleniej Góry. Tak rodziła się tzw. operacja „Lawina”, w wyniku której we wrześniu 1946 r. w trzech transportach przewieziono na teren Śląska Opolskiego i wymordowano ponad 100 podkomendnych „Bartka”. Do dziś trwa śledztwo, w ramach którego próbuje się ustalić miejsce śmierci i wiecznego spoczynku tych ludzi. Najczęściej wymienia się miejscowość Barut lub okolice Łambinowic.

 

Smutny koniec

Wymordowanie najlepszych partyzantów przez UB było dla ZgrupowaniaNSZ dowodzonego przez Henryka Flamego ciosem, po którym nie mogło się już podnieść. Resztki oddziału na czele z „Bartkiem” ujawniły się w ramach akcji amnestyjnej w 1947 r. Dopełnieniem tragicznych losów tego oddziału była śmierć jego dowódcy. Już po ujawnieniu został on zamordowany 1 grudnia 1947 r. w restauracji w Zabrzegu przez milicjanta Rudolfa Dadaka.


Autor: Dariusz Węgrzyn, IPN Katowice

Tekst pochodzi z: Dodatku Specjalnego IPN dla Niezależnej Gazety Polskiej